21 grudnia 2020

Fundusze gwarancyjne – co trzeba zmienić?

Autor: Iwona Szczęsna

Unia Europejska od lat podejmuje próby opracowania jednolitych zasad działania ubezpieczeniowych funduszy gwarancyjnych w państwach członkowskich. Prace są jednak bardzo złożone i trudne. Wiele jest rozbieżności w zakresie ochrony i w funkcjonowaniu funduszy. Podobnie jak przy resolution, dyskusje w Komisji Europejskiej rozpoczęły się jeszcze przed przekazaniem ostatecznej porady EIOPA dotyczącej rewizji Solvency II. Po co ten pośpiech w projekcie, który trwa już tyle lat?

Jeśli unijny system funkcjonowałby dla wielu linii biznesowych, a uprawnionymi byłyby nie tylko osoby fizyczne, ale i np. małe i średnie przedsiębiorstwa, to z pewnością ubezpieczenia stałyby się bardzo drogie, a wielu Polaków zostałoby bez ochrony. To największe zagrożenie, które niosą dla nas prace Komisji Europejskiej.

Rozwiązujmy problemy konstruktywnie

Nowe, bardziej zharmonizowane podejście ma chronić konsumenta przed ryzykiem niezaspokojenia roszczenia w przypadku upadłości zakładu ubezpieczeń. A po ponad 10 latach prac, ciężko o nowe argumenty w sprawie. Pewnie dlatego warto spojrzeć na to, co się zmieniło i gdzie de facto są realne problemy do rozwiązania.

Co się zmieniło?

W naszej branży mianem game changer można określić wprowadzenie Solvency II. Regulacja ta podniosła standard zarządzania ryzykiem w zakładach ubezpieczeń, wyznaczyła nowe wymogi kapitałowe i wpisała w przepisy tzw. drabinę nadzorczą polegającą na interwencji na długo zanim zakład stanie się niewypłacalny. W kontekście instytucjonalnym od czasu białej księgi KE na temat funduszy gwarancyjnych, w wielu państwa utworzono fundusze gwarancyjne.

Jesteśmy też świadkami ważnych zmian własnościowych na europejskim rynku, w szczególności części w życiowej. Dochodzi do coraz większej konsolidacji, która stawia pod znakiem zapytania efektywność zabezpieczenia rynku poprzez fundusz gwarancyjny. Fundusze własne, utrzymywane w zakładach ubezpieczeń,­ mogą być znacznie bardziej racjonalną opcją niż utworzenie funduszu scentralizowanego. Dodatkowo tworzenie i rozbudowa funduszy przy rekordowo niskich stopach zwrotu, rodzi też wiele wyzwań w zakresie możliwości ich efektywnego inwestowania poprzez scentralizowany fundusz.

Działalność transgraniczna – tu jest problem

Rozwiązanie problemu wymaga czasem dość szczegółowej analizy tego, co do niego doprowadziło. Trzeba więc przyjrzeć się temu, co działo się w ostatnich latach z Astrą, Qudos, Alpha czy Gefionem. Przypadki te potwierdzają, że problem nie leży w nadzorowaniu podmiotów prowadzących działalność przede wszystkim na lokalnym rynku, a w działalności transgranicznej bez właściwego nadzoru. Wina nadzorców jest tu tylko częściowa. W regulacjach unijnych swobodzie świadczenia usług nie towarzyszy równolegle efektywny system jej nadzoru.

Czy da się to rozwiązać przez rozszerzanie zakresu ubezpieczeń objętych funduszami gwarancyjnymi? Z pewnością nie. I pewnie lepiej byłoby wzmocnić nadzór nad działalnością transgraniczną i nie obciążać ubezpieczonych i zakładów dużymi kosztami. Warto też podjąć działania zmierzające do lepszej współpracy pomiędzy funduszami gwarancyjnymi w UE.

Fundusze gwarancyjne – co można ujednolicić?

Jeśli chcemy na poziomie unijnym w ramach próby harmonizacji coś zmienić, to najlepiej byłoby ujednolicić zasady odpowiedzialności. Obecnie niektórzy Europejczycy są chronieni przez dwa fundusze, a innych nie chroni żaden. Trzeba to zmienić. Kluczowe jest wprowadzenie odpowiedzialności państwa macierzystego. Tylko takie podejście zapewni spójność z modelem nadzoru nad rynkiem ubezpieczeniowym uregulowanym w artykule 30 dyrektywy Solvency II.

Zasada odpowiedzialności państwa macierzystego jest też sprawiedliwa społecznie. Za ewentualne błędy w nadzorowaniu działalności transgranicznej odpowiada wtedy fundusz właśnie z kraju macierzystego.

Zakres produktów musi być ustalany lokalnie

W ramach minimalnej harmonizacji Bruksela rozważa ujednolicenie zakresu produktów objętych funduszem. Tylko jak odzwierciedlić różnice w produktach w wartości, jaką wnoszą dla ubezpieczających? Zobrazujmy to na przykładach:

  • Rola ubezpieczeń na życie w krajach członkowskich UE jest bardzo różna w zależności od systemu emerytalnego. Jednocześnie systemy zabezpieczenia emerytalnego nie wchodzą w zakres Traktatu UE.
  • W ubezpieczeniach na życie z funduszem kapitałowym ryzyko inwestycyjne ponosi ubezpieczający, a w przypadku niewypłacalności jednostki należące do ubezpieczających nie mogą być wykorzystane do likwidacji ubezpieczyciela.
  • Kryterium „trudności społecznych” (ang. social hardship), określone przez EIOPA, ma różną wartość dla różnych państw członkowskich, ponieważ działa lepiej w państwach członkowskich, w których polisy ubezpieczeniowe zastępują państwowe systemy emerytalne i / lub opieki zdrowotnej.
  • W przypadku emerytur pracowniczych wczesna wypłata jest zabroniona lub zniechęcona przez przepisy podatkowe i / lub socjalne, które podważają jej znaczenie.
  • Umowy ubezpieczenia inne niż ubezpieczenia na życie są zwykle rocznymi polisami, a konsument może łatwo zmienić ubezpieczyciela niewypłacalnego na innego ubezpieczyciela mniej więcej za tę samą cenę.

Z pewnością dla Polski nie będzie dobrym kierunkiem kryterium produktów obowiązkowych. W przeciwieństwie do innych państw członkowskich u nas mówimy o około 250 produktach. W unijnych przepisach nie ma też definicji tego, co to jest produkt obowiązkowy.

Maksymalna odpowiedzialność

Bruksela proponuje zrównanie minimalnego poziomu ochrony z sektorem bankowym, tj. do 100.000 eur. Dla Polski stanowiłoby to ponad trzykrotne zwiększenie dotychczasowego poziomu (30.000 eur). Tylko po co? W przypadku polis ubezpieczenia na życie przeniesienie portfela i kontynuacja polis leży w najlepszym interesie ubezpieczających. Przeciwnie do depozytów bankowych lub inwestycji, rekompensata musi być wypłacona tylko wtedy, gdy zdarzenie ubezpieczeniowe miało miejsce, a roszczenie ubezpieczającego jest uzasadnione. W związku z tym dotknięta procentowa liczba ubezpieczających jest znacznie mniejsza w stosunku do całkowitego portfela ubezpieczeniowego, i zdecydowanie mniejsza od 100% depozytariuszy w bankach.

Fundusze gwarancyjne – lepiej metodą małych kroczków

Zmieniające się otoczenie gospodarcze, polityczne i społeczne oraz sama natura rynków finansowych kreuje potrzebę funkcjonowania sieci bezpieczeństwa finansowego. Polska branża ubezpieczeniowa popiera inicjatywy skierowane na zwiększenie bezpieczeństwa ubezpieczonych i poszkodowanych. Budowanie zaufania do rynku ubezpieczeń to przecież wspólny cel branży i nadzoru. Dlatego w Brukseli z chęcią będziemy dalej służyć swoim głosem doradczym i doświadczeniem z naszego rynku.

Wobec dotychczasowego oporu państw członkowskich rozsądnym wydaje się metoda małych kroczków. Na rewolucję nie stać ani zakładów ubezpieczeń, ani samych klientów.

Front office

W ramach naszych postulatów szczególną uwagę chcemy zwrócić na dobro klienta. Tylko w ten sposób można podejść do zmian systemowych. Dyskutowany obecnie czas na wypłatę z funduszu gwarancyjnego jest na pewno istotny. Niemniej w pierwszej kolejności kluczowe wydaje się uregulowanie kwestii transgranicznych, w szczególności należy rozważyć możliwość udostępnienia możliwości procedowania sprawy przez państwo przyjmujące. Taki  „front office” pozwalałby Polakom zwrócić się do polskiego UFG i procedować swoje roszczenia w rodzimym języku. Takie rozwiązanie służyłoby najlepiej konsumentom i pomagało budować zaufanie do rynku ubezpieczeń jako całości.