To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego, który pokazuje, jak czasem w sporach o ubezpieczenie niezbędne jest wnikliwe zbadanie, czy doszło do zaboru pojazdu.
Czytaj także: Sąd: bez odszkodowania z AC za kradzież kradzionego auta
Kwestia ta wynikła w sprawie, w której spółka z Górnego Śląska zajmująca się komercyjnym wynajmowaniem aut zażądała od towarzystwa ubezpieczeń zapłaty 48 tys. zł odszkodowania z polisy autocasco za utracony samochód. Z tym że do utraty doszło w sposób nietypowy.
Wynajął i przepadł
Spółka zawarła z mężczyzną podającym się za Daniela D. i legitymującym się niemieckim dowodem osobistym oraz polskim prawem jazdy umowę krótkoterminowego najmu opla. Klient spółki po uiszczeniu kaucji odjechał i już nie wrócił.
Pojazd był wyposażony w urządzenie do satelitarnej lokalizacji położenia i wkrótce sygnał GPS znikł, a telefon najemcy się nie odzywał, więc jeszcze tego dnia spółka zgłosiła utratę pojazdu na policji. Ta jednak sprawcy zaboru nie wykryła. Z kolei ubezpieczyciel odmówił spółce wypłaty odszkodowania, wskazując, że źródłem szkody było przywłaszczenie pojazdu przez nieustalonego sprawcę, a takiego zdarzenia umowa ubezpieczenia AC nie obejmowała.